Jak zostać rodzicem-superbohaterem?
Jednym z trudów nauczycielskiej pracy jest współpraca z rodzicami. Mamusie i tatusiowie mają naprawdę supermoce! Potrafią: ucieszyć, zasmucić, zmęczyć, wesprzeć, podbudować na duchu, zepsuć najlepszy dzień, sprawić, że aż chce się żyć, ale i zagrać tak, że traci się pewność czy to czas na obronę czy ucieczkę. Pół żartem, pół serio, ale każdy nauczyciel wie, że czasem rodzicom warto dopomóc w byciu super. A więc, jak zostać rodzicem-superbohaterem?
Jak być rodzicem – czarnym charakterem?
To niebezpiecznie proste. Rodzic – czarny charakter to ten, który:
- jest roszczeniowy – ma wiele oczekiwań, świetnie wie co jego dziecku się należy i z pasją wyszukuje nowe obszary pozyskiwania profitów i wysuwania żądań;
- ma nierealne oczekiwania – żyje w błogiej nieświadomości faktu, że mając pod opieką 25 dzieci nie jest się w stanie zrobić wszystkiego, mimo szczerych chęci;
- przyprowadza chore dziecko do przedszkola;
- obarcza nauczyciela lub przedszkole winą za złe zachowanie dziecka;
- próbuje rozwiązywać konflikty za dziecko – straszy, zaczepia, odpytuje inne dzieci w szatni;
- podważa autorytet nauczyciela przy dziecku;
- wchodzi w butach do sali, w której dzieci często bawią się na podłodze;
- omija zebrania, nie czyta ogłoszeń;
- nie dopełnia płatności, formalności;
- spóźnia się;
- nie współpracuje – nie realizuje zaleceń specjalistów;
- w czasie wolnym nie oferuje dziecku wspólnej zabawy;
- nie dba o wyznaczanie dziecku granic, prezentowanie wzorców aprobowanego społecznie zachowania;
- wierzy, że telefon, komputer, tablet oferowane dziecku codziennie nie są szkodliwe;
- przy dziecku: pali, przeklina, spożywa alkohol, kłóci się, obraża innych.
Jak być rodzicem – superbohaterem?
Przede wszystkim, należy pamiętać, że zarówno nauczycielom, jak i rodzicom, zależy na tym samym. Chcemy, aby dziecko, za które czujemy się odpowiedzialni, było szczęśliwe, dobre, mądre, miało szacunek do innych, wiarę w siebie i wiarę w ludzi. Żeby miało szansę osiągnąć jak najwięcej, pozostając przy tym niekwestionowanie szczęśliwym.
Nauczyciel, to partner. Jeśli dorośli między sobą nie mogą uzgodnić jednego frontu, działania nigdy nie będą w pełni skuteczne.
Co poza tym?
1. Nie musisz mieć peleryny superbohatera!
2. Nie musisz umieć latać!
3. Nie musisz umieć czarować, ale jeśli potrafisz,
to naprawdę ekstra!
Wystarczy, że:
1. Będziesz pamiętał, że dywan to miejsce zabawy
i ściągniesz buty przed wejściem do sali.
2. Zaszczycisz nauczycieli swoją obecnością na zebraniach.
3. Zadbasz, by Twój skarb pamiętał o czarodziejskim
“dzień dobry” i magicznym “do widzenia”.
4. Otoczysz w domu swoją superopieką chorego przedszkolaka.
5. Będziesz otwarty na współpracę.
6. Uwierzysz, że dziecku nie jest potrzebny telefon,
tablet i gry komputerowe;
6. Zaufasz nauczycielom.
W końcu gramy do jednej bramki!
Choć łatwo to zapamiętać – załączam plakat!
NIE DRUKUJ OBRAZU – będzie gorszej jakości. POBIERZ PDF – tutaj: supermama i tata – PDF
Jak wzmacniać niechęć rodzica, będącego czarnym charakterem?
Pracuję od wielu lat w wielu miejscach. W trakcie pracy jako nauczyciel i terapeuta widziałam wiele wersji współpracy z rodzicem. A z obserwacji tych wynika, że najkrótszą drogę do najgorszej współpracy osiągniemy, gdy:
- Podejmujemy rozmowę z rodzicem wyłącznie wtedy, gdy chcemy poinformować o problemach i trudnościach dziecka lub gdy potrzebujemy podpisu, itp.
Czasami trudno sobie to uświadomić. Rodziców jest przeciętnie dwa razy tyle co dzieci (chcę w to wierzyć), a nasza praca nie zakłada przerw, w których moglibyśmy z nimi porozmawiać. Wiem też, że skoro znajdujemy czas na to, żeby przekazać, że Gosia ugryzła Zosię, a Piotruś powiedział dwa brzydkie słowa, uda się znaleźć czas na to, by powiedzieć, że Matylda wyjątkowo zaangażowała się tworząc rysunek dla mamy, Filipek był bardzo aktywny podczas zajęć o sportowcach, a Mikołaj samodzielnie zakończył konflikt z kolegą. Istotą jest to, że rodzic jest otwarty na rozmowę z nami i wie, że nie jesteśmy źle nastawieni do dziecka. Dzięki temu, również te mniej przyjemne informacje przyjmuje chętniej i ufa naszym słowom.
- Zgrywamy mądralę.
Mam pełną świadomość tego, jak bogatą wiedzą dysponują nauczyciele przedszkola (i nie tylko). Lata studiów, doświadczenie, czas jaki spędzamy z dziećmi i ilość dzieci sprawia, że naprawdę wiemy dużo. Jednak, czy zdarzyło Wam się przyjąć rady czy sugestie od kogoś, kto uważa, że pozjadał wszystkie rozumy? Nie sądzę. Niezależnie od tego, jak ogromną wiedzę mamy, nie ma sensu próbować się wywyższać. Jeśli zależy nam na tym, żeby nasze rady były potraktowane serio i zastosowane, dajmy odczuć rodzicowi, że jest naszym partnerem, a nie kolejnym wychowankiem.
Jakie komunikaty pomagają?
– uważam, że dobrym rozwiązaniem będzie to i tamto, co Pan/Pani na ten temat sądzi?
– zauważyłam, że Ignacy w ciągu ostatniego tygodnia robi to i tamto, czy zaobserwował Pan/Pani takie zachowanie w domu?
– dzieje się to i tamto, jak reaguje Pan/Pani w takiej sytuacji w domu?
– spróbujmy rozwiązać te sprawę w taki i taki sposób, jeśli w ciągu kilku tygodni nie zauważymy poprawy, przedyskutujemy inny sposób działania.
- Obarczamy winą.
Bywają chwile i sytuacje bardzo trudne. Takie, w których w pierwszej chwili musimy opanować własne emocje i zmęczenie. Niezależnie od tego w jakim stopniu wina leży po stronie rodzica, mówiąc “to Pana/Pani wina”, nawet, jeśli mamy racje – nie osiągniemy nic. Naturalną reakcją będzie samoobrona rodzica. Na pewno znajdzie szybkie wytłumaczenie, by pozbyć się poczucia winy. Może sprawę ocenić racjonalnie (“Młoda dziewczyny, głupia, niekompetentna – nie ma racji”), może oskarżenie wyprzeć (“Nie będę sobie zawracał głowy takimi głupotami”) albo przerzucić winę na kolejną osobę (“Moja wina?! Wszystko zaczęło się, gdy mały poszedł do przedszkola!”). W każdym razie, szanse na to, że rodzic zamyśli się i po chwili zadumy powie: “Faktycznie, to moja wina. Zmieniam się od zaraz!” – są równe, cytując Lady Pank, mniej niż zero.
Jakie komunikaty pomagają?
– czy w domu dzieje się coś, co mogło sprawić, że dziecko czuje się zakłopotane?
– wierzę, że to trudna sytuacja, proponuję… (zmiany małymi krokami)
– niezależnie od przyczyn, wszystkim zależy na tym, żeby poprawić bieżącą sytuację. Proponuję…
- Brak nam szacunku do wiedzy i doświadczenia rodzica.
Zabawne jak rzadko uświadamiamy sobie, że rodzic, to może być ktoś nie mniej kompetentny od nas. Wśród rodziców są: inne nauczycielki przedszkola, psycholodzy, terapeuci, wykładowcy akademiccy prosto z Instytutu Pedagogiki itp. Warto mieć tę świadomość, że nasz rozmówca, może być naprawdę wysoko wykwalifikowany. Co nie znaczy, że będzie się z nami zgadzał. Te dyskusje bywają trudne!
- Nie dbamy o jakość komunikatu.
Arogancki ton, zamknięta postawa, brak uśmiechu, itd. – przyczyn może być wiele. Watro pamiętać, by w rozmowach dbać o niewerbalne komunikaty, które wysyłamy naszym rozmówcom.
Poszukujesz innych artykułów na temat współpracy z rodzicem? Zajrzyj tutaj: